Właśnie za oknem mam pół metra śniegu i to nie żart – to Islandia
Szkoda że mam okres bo zapowiada się baaardzo miły wieczór. Wino, pyszna sałatka z krewetkami ( które są tu tańsze od kurczaka), lody truskawkowe … no żyć nie umierać … myślę że ten wieczór mógłby się zakończyć jeszcze milej, ale nie … dobrze że cierpliwość wyostrza zmysły ;]
Większość z Was wie co to znaczy czekać… Czekanie ponoć uszlachetnia i to prawda, czasami czuję że zdobywam kolejne levele do szlacheckiego pochodzenia
Ja myślałam że umiem czekać, do czasu największej próby… wyjazdu mojego męża… To prawda, że zaczynasz doceniać to co masz dopiero jak zaczyna Ci tego brakować… To, bez wątpienia były, 4 najgorsze miesiące mojego życia. A wiem co mówię to nie była zwykła tęsknota, bo przeszłam wiele… Będąc nastolatką przez błąd w szpitalu – zarażenie mnie paskudną bakterią prawie przywitałabym tamten świat – było trudno ale On, przyjaciele i rodzice byli obok. A tu nagle jego zabrakło. Panika, słuchajcie ogromna panika – mimo że wiedziałam że to nie będzie trwało wiecznie… Czułam jakbym pozbyła się części samej siebie … Pierwsze dwa tygodnie wspominam tak jakbym była wciąż pijana… kręciło mi się w głowie… Myślałam o nim 120 sekund na minutę… Czułam się nieszczęśliwa… Później z każdym dniem, każdą kolejną samotną nocą przyzwyczajałam się do tego stanu. W pewnym momencie tak po dwóch miesiącach zaczęłam się obawiać jak to będzie jak znów będziemy razem… Ja jestem dzielna, poradziłam sobie z nową sytuacją, udało mi się opanować większość umiejętności jakie mężczyzna robi w domu. Z jednej strony byłam z siebie mega dumna, a z drugiej miałam co raz większe obawy jak to będzie dalej… Dziś wiem że to był mechanizm obronny, przed ogromnym smutkiem. Starałam się pokazać że sobie świetnie radzę. I rzeczywiście udowodniłam to wiele razy… Chciałam żeby ludzie widzieli że daję radę bo nie znoszę litości … Dzięki temu doszłam do jednego z ważniejszych momentów w moim życiu …
mój ból, moje cierpienie, nasze rozstanie i samotność – pozwoliły mi pozbyć się egoizmu …
Ja cierpiałam? tak cierpiałam ale On będąc sam daleko cierpiał bardziej…
Ja tęskniłam? tak tęskniłam ale On będąc sam daleko tęsknił bardziej…
Mi brakowało? tak brakowało ale Jemu daleko brakowało bardziej…
A wiecie kiedy tak na 200 % to zrozumiałam, kiedy pierwszy raz po tylu miesiącach rozłąki, wtedy kiedy byłam podekscytowana, a za razem wściekła, że tyle czasu byłam sama, kiedy wziął mnie w ramiona i szczerze powiedział „pięknie pachniesz – jak ja za Tobą tęskniłem”… A powiedział to tak takim tonem że nikt, nigdy, i nigdzie, nie zależnie od języka, nie miałby wątpliwości…
Przestałam być dzięki temu egoistką, bo ja w tym wszystkim to tylko połowa … a bez niego brak mnie pół
W końcu @ odeszła w niepamięć Świat jest piękny – pomimo paskudnej islandzkiej pogody jaką nas dzisiaj uraczono… Nigdy nie sądziłam że po 9 latach bycia razem można mieć dalej motyle w brzuchu po pocałunku ukochanego