8 stycznia 2017, 16:06
Uuuu czas na małą akutualizację. Udało się !!! udało się dotrwać do 50 jubileuszowego cyklu starań i:
– wciąż jesteśmy małżeństwem, nawet nieźle się dogadujemy,
– stan psychiki zadowalający,
– nadzieja o naturalnym poczęciu zanikła,
– w marcu jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli i Ridż wpadnie o czasie próbujemy inseminacji…no krótko zwięźle i na temat !!! pozdrowienia z końca świata – taaak dalej jesteśmy na Islandii – mało tego dzisiaj mija dwa lata odkąd moja stopa pierwszy raz stanęła na tej ziemi – HURA .
– wciąż jesteśmy małżeństwem, nawet nieźle się dogadujemy,
– stan psychiki zadowalający,
– nadzieja o naturalnym poczęciu zanikła,
– w marcu jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli i Ridż wpadnie o czasie próbujemy inseminacji…no krótko zwięźle i na temat !!! pozdrowienia z końca świata – taaak dalej jesteśmy na Islandii – mało tego dzisiaj mija dwa lata odkąd moja stopa pierwszy raz stanęła na tej ziemi – HURA .
8 lutego 2017, 14:04
Cierpliwość uszlachetnia. Tak mi ktoś kiedyś powiedział – nie wiem kto ale był albo mądry niesłychanie albo złośliwy niesamowicie. Ja jestem cierpliwa już prawie 5 lat czekając na dziedzica – niedługo będzie do mnie można mówić Lady Emilia jak nabiorę pochodzenia szlacheckiego z automatu czerpiąc z tej cierpliwości ogromnej. Gorzej jak zadziała w drugą stronę i po wyczerpaniu się pokładów owej cierpliwości zostanę zdeklasowana społecznie
10 kwietnia 2017, 23:57
INSEMINACJA – 53 cykl starań
Odzywam się wywołana do tablicy – cóż szlacheckie pochodzenie mi służy. Niestety inseminacja do której podeszliśmy w Polsce w poprzednim cyklu zakończyła się fiaskiem. Wracam co diety, leków i nauki pozytywnego myślenia Zanim podjdziemy do in-vitro spróbujemy wszystkich innych alternatyw …
Do boju zatem
Jak będę miała dłuższą chwilę naskrobię coś więcej
13 kwietnia 2017, 20:23
Mam już dość biadolenia i użalania się trza się wziąć ostro za robotę i tyle. A przy okazji korzystam z życia i nie oglądam się na to czy i kiedy będzie dziecko … Właśnie zastanawiam się czy wolę lecieć na Kubę czy Dominikanę we wrześniu.
Btw 1.5 tygodnia temu wróciłam do Mety – całe szczęście łagodnie tym razem się ze mną obchodzi – pod warunkiem że nie przesadzam z węglami.