Genetycznie wyjątkowi? – zmutowany MTHFR
Jestem genetycznie oryginalna czytaj – zmutowana, ale to nie MTHFR czyni mnie wyjątkową. To jedno z najczęściej występujących zaburzeń poliformizmów w naszej populacji. I ja nie chcę tu bagatelizować całkowicie tego, co mogą ze sobą nieść skutki mutacji jednego czy drugiego wariantu MTHFR. Uważam po prostu, że to trochę za daleko już zaszło. Zarówno opcja a1298c jak i 677c mogą powodować pewnego rodzaju schorzenia. Problemy z metylacją, poziomem homocysteiny, wady genetyczne potomstwa czy schizofrenia mogą mieć swoje źródło w wyżej wspomnianych wadach genów, ale nie dajmy się zwariować.
Ja jestem posiadaczką mutacji homozygotycznej MTHFR a1298c czyli odziedziczyłam ją po obydwojgu rodzicach. Mój mąż ma również taką mutację. Biorąc pod uwagę jedynie nasze najbliższe rodziny 100% osób to mutanci. Rozszerzając analizę dalej, nasze rodzeństwo też jest prawdopodobnie zmutowane, dziadkowie też musieli być skoro rodzice mają mutacje. I wszyscy żyjemy i mamy się dość dobrze. Owszem warto tu zaznaczyć i pamiętać o wpływie środowiska na nasz organizm. Kiedyś było ono o wiele bardziej przyjazne. Pożywienie nie było modyfikowane, a powietrze i woda nie były skażone. To wszystko co nas otacza ma ogromny wpływ. I aktualnie wiele u wielu osób możemy zaobserwować pewne skutki zbiegu tych czynników. Czyli wpływu zatrucia środowiska na osoby posiadające poliformizmy MTHFR.
Mam wrażenie, że to eMTeHaeFeR nosi miano tej puszki pandory. Wiele osób doszukuje się w niej przyczyn wielu chorób i niepowodzeń prokreacyjnych. I pewnie nić prawdy w tym jest. Same zaburzenia metylacji mogą w sposób znaczący wpływać na płodność i wady rozwojowe płodu. Nie siejmy jednak paniki. Jak to mawiał klasyk „Spokój ku.wa – tylko spokój może nas uratować”. Nigdy nie dowiem się czy moja trombofilia wrodzona to efekt MTHFR czy może PAI i LEIDEN które również posiadam. Mogę jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że z samym MTHFR nie miałabym aż takich problemów z krzepliwością jak mam. Dlatego kochani nie doszukujmy się u dzieci nie wiadomo jakich objawów mutacji. Nie trzeba badać dziecka, żeby mądrze je odżywiać i wybierać witaminy w przyswajalnych formach. Jestem absolutną zwolenniczką zażywania witamin metylowanych, które są o wiele łatwiej przyswajalne. Ba ja mam szczerą nadzieję, że w końcu ktoś wprowadzi zakaz produkowania tych syntetycznych preparatów oraz zabroni sztucznego wzbogacania żywności witaminami. To taki głupi chwyt marketingowy. Bo który sok marchewkowy wybierzesz ten z napisem: „zawiera witaminy od A do Z” czy taki zwykły? Opanujmy się i zacznijmy racjonalnie się odżywiać, wybierając nieprzetworzoną żywność. Spędzajmy więcej czasu na świeżym powietrzu. Ruszmy tyłki w weekend za miasto by uciec od smogu. Zamiast kolejnej wizyty w maku, pobawmy się w domowego master-szefa. Ja wiem, że to wymaga czasu i kasiory, ale dla chcącego nic trudnego. Zamiast doszukiwać się zła w genach, zacznijmy od zmiany nawyków. Genów nie oszukasz, więc przestań oszukiwać samego siebie.
Obrazek na górze strony źródło: http://www.mutacjegenetyczne.pl/