Czy niepłodność można polubić?
Mawiają, że jeśli nie możesz pokonać wroga zaprzyjaźnij się z nim. Tylko czy z czymś co zabiera Twoje marzenia i krzyżuje plany robiąc przy tym sieczkę w mózgu zasługuje na miano chociażby kolegi? Absolutnie. Nienawidzę mojej niepłodności, ale… No właśnie po Polsku jest zawsze to ale i w tym przypadku dobrze. Wierzycie w los i przeznaczenie, to że jest nam coś gdzieś tam zapisane? Jeśli Bóg istnieje to nieźle sobie zaplanował moje życie – nie ma nudy. Jestem wciąż poddawana próbie i mam nadzieję że w końcu dowiem się jaki był faktyczny zamysł stwórcy. No ale do rzeczy.
Dlaczego jestem wdzięczna za te 7 lat…
1. Relacja z moim mężem, dzięki temu co przeszliśmy jest o wiele dojrzalsza. Nie jest łatwo kryzys goni kryzys, ale „Co nas nie zabije niechaj szybciutko spierdala” – tak to jest rozwinięcie mojej sentencji z koszulek Odczarować Ciążooporność. Nie wiem co by było gdyby się udało złotym strzałem. Czy udałoby się nam zbudować taką relację między nami? Czy bylibyśmy tylko rodzicami? Skupionymi na wychowaniu dzieci bez możliwości nauczenia się siebie jako mąż i żona. Bo wchodząc w takie odpowiedzialne dorosłe życie z papierkiem plus dziecko pozbawia tej furtki zapasowej którą można uciec żyjąc na kocią łapę bez zobowiązań. (wiem że jest wiele szczęśliwych związków – rodzin, bez ślubu – ślub nie gwarantuje szczęścia)
Jestem przeciwniczką stwierdzenia, że wszystko zmienia się po ślubie. Jeśli ktoś nastawia się, że będzie lepiej – bzdura. Ceremonia i przysięga nic nie naprawi a wręcz przeciwnie zderzenie z rzeczywistością może być bardzo bolesne. Mi ślub dał poczucie bezpieczeństwa inne nazwisko i kawałek metalu na palcu. Po 7 latach bycia żoną i po 13 latach w związku wiem, że wychodząc za mąż byłam bardzo młoda i potrzebowałam wiele razy kopa w tyłek od losu oraz wiadro zimnej wody wylanej na głowę, żeby zrozumieć i dojrzeć do pewnych spraw.
Jestem wdzięczna za mojego męża i naszą miłość
2. Przyjaźń – dzięki mojej ciążooporności poznałam masę fantastycznych kobiet, z którymi od wielu lat dzielimy nasze smutki i radości. Przeżywamy starania, straty, ciąże, szczęśliwe rozwiązania oraz cud plus trud macierzyństwa. Poznałyśmy się za pośrednictwem Ovufriend i na jednym z wątków ociekających ironią i sarkazmem wykiełkowała wirtualna przyjaźń pomiędzy 15 kobietami. Dziękuję Wam, że natrafiłam na Was i razem od ponad 5 lat idziemy tą drogą. Wiem, że wielu moich czytelników kojarzy mnie właśnie z Ovufriend. Pozdrawiam wszystkie staraczki i odczarowane :*
Jestem wdzięczna za przyjaźń
3. Podróże – rodzicielstwo nie zabiera nam całkowicie możliwości spełniania marzeń związanych ze zwiedzaniem świata, ale lekko je ogranicza. Dziś możemy się spakować z dnia na dzień i polecieć na drugi koniec świata. Jesteśmy odpowiedzialni tylko za siebie nic nas nie ogranicza. Owszem gdyby udało się zaraz po ślubie mielibyśmy teraz już odchowane dziecko z którym swobodnie można podróżować, ale to co zwiedziliśmy do tej pory to nasze. A ile jeszcze pozostało w planach i marzeniach to rzecz niepojęta.
Jestem wdzięczna za spełnione marzenia
4. Islandia – decyzja o wyjeździe była spontaniczna. Jeśli chcecie posłuchać o tej historii zapraszam na mój kanał na you tube https://www.youtube.com/watch?v=u8PAR19Cu_k&t=51s. Wyjazd ma swoje plusy i minusy. Plus przybliża nas do spełniania marzeń minus mocno ogranicza leczenie ciążooporności. Czy żałuję – nie. Stałam się pewniejsza siebie i swoich możliwości. Nauczyłam się w rok języka, który dla wielu brzmi jak połączenie chińskiego z węgierskim. Islandia dała mi również dwa ścierściuchy, które są również spełnieniem wspólnego marzenia. W Polsce pewnie szkoda byłoby nam pieniędzy na kota Bengalskiego i Maine Coona, i wolałabym przygarnąć jakąś znajdę ze schroniska. Tu mogłam sobie pozwolić na takie fanaberie. No i ostatni plus – zwiedzanie wyspy o każdej porze roku co nie jest wszystkim dane. Kocham tą wyspę równocześnie wściekając się na nią. To taka relacja sztormowa, ale docieramy się.
Jestem wdzięczna za wyjazd po marzeniach
5. Blog, Vlog i społeczność – dzięki ciązooporności poznałam Was wszystkich, mogę spełniać swoje zamiłowanie do grafomanii i gadania i ktoś chce to czytać i mnie słuchać. Czego chceć więcej? 😉
6. Pokora – ciążooporność nauczyła mnie pokory. Byłam butna, wiedziałam że wszystko czego zapragnę mogę osiągnąć wkładając w to mniej lub więcej pracy lub licząc na farta. Już wiem że nie wszystko…
Dzięki niepłodności z pokorą czekam na to co przyniesie los, robiąc wszystko by mu pomóc.
Dajcie mi znać w komentarzach czy Wy podzielacie moje zdanie i czy istnieje coś za co jesteście lub byłyście wdzięczne ciążooporności. Nigdy nie polubię ciążooporności, ale to ona mnie ukształtowała
***
Zapraszam Was do współtworzenia i obserwowania moich mediów społecznościowych. Im Was więcej tym większa motywacja dla mnie do tworzenia. Jeśli podoba Ci się u mnie zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, kciuka w górę, lub serducha.