Poszukując odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytanie: DLACZEGO?
Poczułam się poniekąd wywołana do tablicy przez kilka moich czytelniczek i chcę odpowiedzieć Wam zbiorowo. Oczywiście przez te wszystkie lata starań, wielokrotnie brałam leki na stymulację owulacji. Niestety moje jajeczka są oporne na leki stymulujące. Szykuję na ten temat oddzielny wpis, także cierpliwości. Nie mniej jednak bardzo dziękuję za wszelkie porady i absolutnie nie irytują mnie wiadomości od Was. Jestem wręcz ogromnie wdzięczna za każdy odzew czytelników. Wszelkie głosy w sprawie leczenia ciążooporności są bardzo cenne i mogą wiele wnieść. Jedna sugestia może okazać się wskazówką do rozwiązania tej życiowej zagadki. Często zapytana o poradę, staram się pomóc i doradzić na podstawie mojego doświadczenia. Zawsze jednak odsyłam do dobrego specjalisty, bo ja nie mam prawa nikogo leczyć. Nigdy nie należy się kierować jedynie tym co głosi słynny doktor „GÓGL”, milion różnych wpisów na forach, czy przykład kumpeli, która po magicznych ziółkach nagle zaszła. Konsultacja i zdanie lekarza powinno być priorytetem. Działanie na własną rękę, w większości przypadków przynosi odwrotny skutek. Nie wyklucza to jednak samokształcenia się w tym kierunku i konsultowania swojego przypadku z innymi specjalistami. Absolwent Akademii Medycznej, nie zależnie od stażu jest tylko człowiekiem. Postępowanie w przypadkach dinozaurów płodności jest niestandardowe, i wieloetapowe. Łatwo w tym wszystkim się pogubić, a kontrola podstawą zaufania. Ja sama, choć ufam mojemu ginekologowi kilka razy zasięgnęłam opinii lekarzy innych specjalizacji szukając potwierdzenia postawionej diagnozy. Staram się na bieżąco, śledzić publikacje naukowe i weryfikować zalecenia lekarza oraz informacje, które widnieją w sieci. I nie, to nie znaczy, że nie wierzę specjalistom i zjadłam wszelkie rozumy. Ja lubię wiedzieć, co się dzieje w moim organizmie. Zdobyta wiedza, to pierwszy krok do zrozumienia. Odkąd potrafię sobie wytłumaczyć i znaleźć związek przyczynowo skutkowy mojej ciążooporności jest mi łatwiej z tym żyć. To co nieznane przeraża najbardziej. Oswojone przybiera łagodniejszą postać.
Każdy przypadek jest inny, i nie można porównywać się ze sobą. Ciążooporność to jest taka układanka – wieloelementowe puzzle. Potrzeba wiele cierpliwości, spostrzegawczości i czasu, żeby z bałaganu i mnogości kawałków powstał piękny obraz. Są chwile zwątpienia, złości. Są również momenty mobilizacji i radości kiedy zaczyna się coś klarować. I ja wierzę w to, że jestem już na etapie kiedy mam przed sobą ostatni element, który mi się gdzieś kurła zgubił, ale się znajdzie. Będę tak długo szukać, aż wetknę go w tę dziurę i zobaczę obraz – dwóch kresek na teście ciążowym
Zapraszam Was do współtworzenia i obserwowania moich mediów społecznościowych. Im Was więcej tym większa motywacja dla mnie do tworzenia. Jeśli podoba Ci się u mnie zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, kciuka w górę, lub serducha.
ODCZAROWAĆ CIĄŻOOPORNOŚĆ – grupa dyskusyjna