Od dłuższego czasu ze względu na zalecenia mojego lekarza wystrzegam się stosowania kosmetyków z aluminium. Wyjątkowo bezczelnie się wtrąca w rewiry płodności i hormonów, czego ja wolałabym uniknąć. Pierwsze pod lupę poszły oczywiście antyperspiranty. To w nich jest najczęściej stosowane. Początkowo przeglądając półki lekko zwątpiłam. W każdym drogeryjnym dostępnym w aktualnej ofercie sklepu było obecne aluminium. Z pomocą przyszła moja mama która od wielu lat stosuje bardzo naturalne kosmetyki z aloesem. Bingo pomyślałam – strzał w dziesiątkę. Zakupiłam sobie jeden z kosmetyków i beztrosko stosowałam przez ponad rok. Aż tu nagleee. Jak zwykle komora losowania nowości była pusta, nastąpiło zwolnienie blokady i wyłoniły się nowe fakty. Otóż kosmetyk który widnieje na zdjęciu w składzie ma Triklosan.
Wyjątkowo perfidny i jadowity wobec nas Ciążoopornych. To taki alfons hormonów. Wprowadza niezły burdel. I to może tłumaczyć dlaczego pomimo leczenia nie było widać spektakularnej poprawy w wynikach tarczycy. Serio odkąd go przestałam stosować hormony tarczycowe się lekko poprawiły. Panom również odradzam stosowanie kosmetyków z wyżej wspomnianą substancją. Bardzo negatywnie wpływa na jakość nasienia, może doprowadzić nawet do azoospermii. Kolejna substancja powszechnie stosowana w kosmetyce to pogromca estrogenów Metoksycynamonian etyloheksylu. Jest bardzo często dodawany do pomadek i szminek do ust. Następnym zabójcą płodności jest BPA czyli bisfenol A. Niszczy on komórki jajowe, czym znacząco zmniejsza rezerwę jajnikową. Może powodować też PCO. U mężczyzn obniża ilość plemników w nasieniu. Niestety jest on bardzo powszechny. Dlatego unikajmy jak ognia produktów z BPA, oraz żywności i napojów w aluminiowych puszkach oraz niektórych plastikowych pojemnikach. Ftalany (Phthalates) to składnik głównie mleczek i balsamów. Nawilżają skórę i pomagają się wchłaniać innym substancjom przedłużając ich działanie. Niestety one również wpływają negatywnie na pracę tarczycy. Są również rakotwórcze oraz szczególnie mocno oddziałują na męskie hormony i jakość nasienia. Często kryją się pod nazwą parfum (Fragrance)
Po za tym omijajcie szerokim łukiem opakowania na których etykietach widnieje choć jedna z substancji o nazwach lub skrótach: DT, PCB, PBDEs, SLS (laurylosiarczan sodu), Laurylosiarczan amonu, Glikol Polietylenowy (PEG) i Glikol Polipropylenowy (PPG), Methylisothiazolinone (MIT), methylchloroisothiazolinone (MCIT)
Jeśli jesteście ciekawi jakich kosmetyków stosuje dajcie mi znać w komentarzu.
Źródła: https://www.odkrywamyzakryte.com/triklosan/
Bardzo dobrze, że zwraca Pani uwagę na niektóre dyskusyjne składniki INCI. Niestety ilość produktów na naszym rynku z zawartością zabronionych lub nierekomendowanych substancji jest ogromna. Bardzo często kobiety kupują produkty z USA, które nie zapewniają utrzymania żadnych norm europejskich. Warto o tym pamiętać i mówić. Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Niestety jesteśmy bombardowani chemią z każdej strony. Staram się zwracać uwagę na to co kupuję choć czytanie etykiet to wciąż czarna magia. pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Podziwiam Twoją świadomość własnego ciała, wszystkiego co jesz, wszystkiego czego stosujesz. Ja to już bym chyba zwariowała od tego nawału informacji, samokontroli. Podziwiam także Twoje zaparcie!
Super!
Trzymam kciuki za Was! 😊
PolubieniePolubienie
Z tą świadomością to nie jest tak do końca. Sama się czasami gubię w tym. Dzielę się z Wami moja wiedzą ale wciąż mam wrażenie że to jedynie ułamek tego co powinnam widzieć i robić. Podstawą podstaw jest obserwacja własnego ciała bo dzięki temu możemy szybko zareagować jeśli coś się dzieje. A niestety to jak jesteśmy truci z kazdej strony nie pomaga i trzeba być czujnym. Pozdrawiam serdecznie 😊
PolubieniePolubienie